Do ocalenia cz.3
Huk, dźwięk tłuczonego szkła. Toczyło nią i jej autem. Świat krążył. Odłamki szkła raniły ciało.
Karolina myślała o synku. Pięciomiesięczny Maksio straci mamę. Tak niewiele czasu ze sobą spędzili. Żal, ból, przerażenie. Gdy auto przestało się toczyć bezwładnie zawisła głową w dół. Nie mogła oddychać. Coś ją zmuszało by zamknęła oczy. Odeszła, umarła. Myślała o dziecku, ale cierpienie było tak duże. Jednak starała się uwolnić. W uszach słyszała szum. Widziała wydobywającą się z samochodu benzynę. Nie wyjdzie. Zginie tu. Nie zobaczy jak Maksiu dorasta.
II
Najpierw był dźwięk. Jakby ktoś wokół niej chodził.
Potem zrozumiała że słyszy ludzi.
Żyje? Nie umarła? Ale jak? Jakim cudem?
Bardzo chciała otworzyć oczy, jednocześnie bardzo bała się tego co ujrzy. Ciężarówka była ogromna. Powinna ją zmiażdżyć. Wyjechała nie wiadomo skąd. Samochód przekoziołkował. Jakim cudem to przeżyła?
Odwagi dodała jej myśl że jednak dane jej będzie zobaczyć syna. Otworzyła oczy. Kobieta spojrzała na ręce. Tylko trochę poranione. Poruszyła nogami, i dotknęła je, by upewnić się że wszystko jest w porządku. Potem pomału zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znajdowała i zobaczyła Marzenę.
- Nie bój się - powiedziała jej przyjaciółka. - Nie wyszłabyś z tego cało, ale ci pomogłam.
"Jak to pomogłaś, wyciągnęłaś mnie z wraku? Skąd niby się tam wzięłaś? “- Pomyślała Karolina.
- Tak. Poczułam że coś się stało, i zdążyłam cię uleczyć przed przyjazdem pogotowia-
Marzena jakby odpowiedziała na jej niezadane pytanie.
Skołowana Karolina chciała coś powiedzieć. Ale nie mogła. Suche gardło nie chciało współpracować. Nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.
Marzena złapała przyjaciółkę za rękę. - Dobry przywódca potrzebuje matki, która wychowa go na dzielnego, i odważnego człowieka. A teraz śpij. Jest już bardzo późno. - Powiedziała Marzena. Po tych słowach Karolina jak za sprawą zaklęcia zasnęła.
III
Gdy kobieta ponownie otworzyła oczy, stał nad nią lekarz. Sądząc po kitlu i stetoskopie na szyi.
- Miała pani wiele szczęścia! - Powiedział. - Spokojnie! - Powstrzymał ją gdy próbowała wstać.
- Spała pani cztery dni. Nie ma poważniejszych obrażeń, to naprawdę CUD. Powinna pani nie żyć.
Karolinie przypomniała się wizyta przyjaciółki. Chciała o nią zapytać.
- Już pani podam wodę. Gardło jest przesuszone. - Powiedział doktor i podał kobiecie kubek z słomką.
- Proszę pić małymi łykami. Zaraz przyślę do pani pielęgniarkę - kontynuował lekarz. - Ma pani kilka stłuczeń. Założyliśmy też pani kołnierz na wszelki wypadek. Jak już wspominałem, właściwie wyszła pani z tego cało. Bez poważniejszych obrażeń. Ktoś na górze musi nad panią czuwać!
- Chyba tak - odpowiedziała chrapliwym głosem.
C. D. N.
Cześć, znalazłam twój blog w którymś ze spisów opowiadań i postanowiłam wpaść. Przeczytałam trzy części "Do ocalenia".
OdpowiedzUsuńZacznę od minusów. W wielu miejscach niepotrzebnie stawiałaś kropkę przed "i". "I" jest łącznikiem w zdaniu, więc kropka jest niepotrzebna.
"w którym się znajdowała. I zobaczyła Marzenę" --> w którym się znajdowała i zobaczyła Marzenę/w którym się z znajdowała. Zobaczyła Marzenę.
W niektórych miejscach też gubisz przecinki. Ogólnie nie są to jakieś wielkie wady, ale trochę przeszkadzają w czytaniu.
Dobra, bo za dużo narzekam. Bardzo mi się podoba, że blog ma formę krótkich opowiadań, bo jak ktoś znajduje go trochę później, nie musi dużo nadrabiać. Ta historia jest oryginalna i ciekawa, są tajemnice i zwroty akcji. Czekam na następną część.
~ Golden Eye z bloga wkrainiecienaimroku.blogspot.com
Dzięki za komentarz. Cieszę się że mój blog ci się podoba. Pozdrawiam!
Usuń