Do ocalenia cz. 1
Dawno temu na ziemię zeszły anioły. Wmieszały się niepostrzeżenie między nas. Czekają. Na to co ma nadejść. Na tragedię której będą świadkami. Życie pośród ludzi nie jest łatwe. Ale te szczególne anioły zgłosiły się na ochotników. Chcą pomóc wybranym którzy przeżyją to co się stanie.
I
Warszawa 2008r.
Karolina wrzuciła ostatnie potrzebne rzeczy do torebki. I łapiąc klucze, ruszyła do auta. Pędziła do pracy. Była spóźniona. Nie dość że nie przespała nocy, bo mały Maksio miał kolkę. To jeszcze opiekunka nie przyszła na czas. Karolina nawet nie miała czasu wypić porannej kawy. A bez tego "małego rytuału" trudno jej było potem funkcjonować cały dzień.
Zdenerwowana kobieta stała w korku, gdy jej szefowa dzwoniła po raz drugi. Karolina nie oczekiwała taryfy ulgowej. Ale jako samotna matka rocznego dziecka nie miała łatwo. Kochała swoją pracę. Zostanie redaktorką było jej marzeniem. Co prawda miała krótki okres macierzyński. Ale czego się nie robi dla kariery. Walczyła o lepszy byt dla Maksia. By synek miał za co iść na studia i się realizować.
Telefon zadzwonił po raz kolejny.
- Już jadę pani Anno. Stoję w korku. - Powiedziała do słuchawki, bez przywitania.
- Dobrze, cieszy mnie to. Jak dojedziesz wstaw się w biurze.
Karolinę przeszył zimny dreszcz. Szefowa rozłączyła się bez pożegnania."Zwolni mnie, jak nic mnie zwolni" pomyślała z paniką kobieta.
II
Po dotarciu do redakcji ruszyła do gabinetu szefowej. Jednak w drzwiach zatrzymała ją Marzena, z kubkiem kawy w dłoniach.
- Prosze - wręczyła kawę Karolinie. Płyn pachniał niebiańsko. Kobieta się od razu uspokoiła. Nie potrafiła stwierdzić czy to dzięki kawie. Czy kojącemu działaniu przyjaciółki. Marzena była najżyczliwszą osobą z redakcji. Miała krótki włos. I bardzo przyjaznej twarz. Roztaczała niesamowitą aurę. Ludzie się przy niej uspokajali. Była wicedyrektorką w firmie. Zastępowała szefową. Nigdy się jednak nie wywyższała i nie dała nikomu odczuć że ma wyższe stanowisko. Poza tym dziewczyny znały się jeszcze z czasów studiów. To Marzena przewidziała że były mąż Karoliny to dupek przez którego będzie miała tylko same kłopotu. Niestety miała rację.
Karolina wzięła kubek i wypiła łyk aromatycznego "nektaru".
- Dzięki. - Powiedziała przyjaciółce która ustąpiła jej drogi do szefowej.
- Nie martw się, będzie dobrze. - Powiedziała tamta na odchodne.
***
Szefowa w swoim standardowym stroju: garsonce i plisowanej spódnicy w jasnych kolorach. Jak zwykle przywitała ją siedząc przy biurku. Karolina dopiero teraz uświadomiła sobie że raczej nie powinna witać Anny z kubkiem kawy. Ale było już za późno by coś z tym zrobić. Więc stała trzymając napój, i czekając na reprymendę.
Anna zerknęła na pracownicę, ale niczego nie skomentowała.
- Rozumiem twoją sytuację - zaczęła szefowa. - Jednak wszystko ma swoje granice. Jesteś jedną z najlepszych redaktorek w tej firmie. Nie możesz się tak ciągle spóźniać.
- Ja… - zaczęła Karolina, ale Anna nie dała jej skończyć.
- Rozmawiałam z Marzeną. Doszłyśmy do wniosku że w trudniejsze dni mogłabyś pracować zdalnie z domu. Nie mówię że cały czas, ale w wyjątkowych sytuacjach. Jak masz się znowu spóźnić, to lepiej napisz tekst w mailu. I nam przyślij. Nie martw się twoja stawka się nie zmieni. Tylko musisz być nadal tak kreatywna jak jesteś. Możesz odejść. - Powiedziała szefowa surowo.
- Dziękuję - wybąkała Karolina i wyszła. W myślach dziękując Marzenie że ta załagodziła sytuację. Dzięki czemu zachowała pracę.
III
- Karo! - Zawołała Ola. Pracowała w firmie pół roku dłużej od Karoliny. Czyli dwa i pół roku.
- Słyszałaś o tych dziwnych zdarzeniach w całym kraju. - Kontynuowała tamta.
- Jakich zdarzeniach?
- Sama nie wiem czy jest powód do siania paniki. Ale do redakcji trafiają anonimy o wzroście zaginięć ludzi.
- Przecież nie dostaliśmy polecenia do napisania na ten temat artykułu. - Powiedziała Karolina.
- Bo jest to odsiewane i nie ma na nic dowodów. Ale słyszałam jak dziennikarz śledczy, wiesz ten z dołu, mówił że dowody w tej sprawie to kwestia czasu. Karolina się zdziwiła, ale nie skomentowała sensacji koleżanki.
***
Dzień w biurze minął szybko. Zmęczona kobieta marzyła o powrocie do domu. I do synka. Została sama w redakcji chcąc skończyć artykuł. Poza Tym zaczęła najpóźnie, chciała odrobić.
- Zamknij drzwi wychodząc. - Poleciła Anna i wręczyła jej klucze.
Na parkingu był już tylko samochód Karoliny. Kobieta wkłada kluczyk do stacyjki. Gdy usłyszała dziwny dźwięk.
C. D. N.
Komentarze
Prześlij komentarz