Niechciani goście cz. 1
Regina stanęła przed drzwiami sklepu z kluczem w ręku. Szczera wobec siebie wiedziała że boi się owe drzwi otworzyć, co za nimi zastanie. Sklep był plądrowany od miesiąca. Istoty które się w nim zadomowiły były nie do wytępienia. Gobliny- bo o nich mowa, siały spustoszenie w najwyższej skali. Regina widziała tylko raz kilka, jak bawiąc się butami nie zauważyły jej obecności. Małe, zielone, obrzydliwe stworki. Z wielkimi, sterczącymi uszami. O podłych wyrazach twarzy. Uciekły gdy dostrzegły właścicielkę w drzwiach. I tyle je widziała. Za to jej mąż John złapał jednego. Stwór się mu jednak wymknął, co skwitował tym że był oślizgły. Była jeszcze pracownica Beatrycze, która nie widziała stworząt, ale kategorycznie się ich bała z samego opisu szefostwa. Do Reginy dołączył John. - Nie ma co zwlekać- odparł, i odebrał klucz od żony stanowczo otwierając drzwi. Mieli godzinę do oficjalnego otwarcia sklepu. Małżeństwu zazwyczaj wystarczył ten czas by doprowadzić wszystko do ładu, po "