Czas rewanżu (rozdziały 1-3)

Danielle błądziła myślami, siedząc na bujanym fotelu babci. Od kiedy nie mogła chodzić, ten fotel stał się jej ulubionym. Osiemnastolatka wracała wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch lat, nerwowo skubiąc dłonią falbanki niebieskiej sukienki. Czekała aż Jakob wróci przenieś ją na wózek. Wiosenne powietrze pachniało niedawno padającym deszczem, rzadkością w jej miasteczku Mindel. Długie, blond włosy Danielle  opadały luźno na jej ramiona.
Dziewczyna była smutna. W niebieskich oczach błyszczały łzy. W wspomnieniach widziała dawnych przyjaciół. Nie miała żalu. Rozumiała dlaczego ją zostawili. Obecna sytuacja ich przerosła.
 Dziewczyna przywoływała pamiętny dzień. Odtwarzała w głowie tamte tragiczne wydarzenia. Krzyki,  lęk, strach i panikę. Przypomniała sobie dezorientacje, i to jak nie mogła się ruszyć. To przecież nigdy nie minie. Nie wyblaknie w wspomnieniach. O dowodach tamtej tragedii świadczyło jej inwalidztwo. 
Do rzeczywistości gwałtownie przywróciło ją wołanie jej imienia. Danielle zamrugała, nagle wyrwana z zamyślenia. To Jan zakłócił jej spokój. Biegł ku niej, mimo swojej lekkiej nadwagi. Chłopak był od niej  starszy zaledwie o rok, a już miał problemy zdrowotne. Zatrzymał się przed gankiem, cały spocony, zdjął swój ulubiony kaszkiet, by przetrzeć kropelki potu z czoła. Na twarzy malował mu się strach. Co było dziwne, bo tego chłopaka niewiele przerażało. 
 Jakob najwidoczniej usłyszał niezapowiedzianego gościa, bo wyszedł z domu.
- Karol nie żyje. - Odparł , niemal bez tchu Jan i zemdlał. Jakob natychmiast podbiegł do nieprzytomnego chłopaka. 
Danielle niewiele mogła zrobić bez pomocy Jacoba.
Patrzyła w przerażeni, a w głowie przewijał się jej obraz dawnego przyjaciela.
- Karol nie żyje- powtórzyła.  Cała nagle rozdygotana, w szoku wybuchła w końcu głośnym płaczem.
                                  1
Popołudnie w Mindel było upalne, choć był zaledwie początek marca. Nasze małe miasteczko z tego słynie. Z słońca, upałów i suszy. Deszcz tu jest błogosławieństwem, bo rzadko pada.  Owy cud w postaci deszczu miał miejsce dziś rano. W drugą rocznice pamiętnego wypadku. Ciocia mi opowiadała. Było to przed moim przeprowadzeniem się do niej. Byłam sama z mamą. Tatę straciłam kilka lat wcześniej. Mama też zmarła z powodu choroby. Cierpiał a dłużej.Miała raka trzustki. Zmarła tydzień przed moimi czternastymi urodzinami. I tak dwa lata temu trafiłam do cioci Zofia. Już po wakacyjnym zdarzeniu związanym z nastolatkami. Dziećmi bogata elity w Mindel. 
Ciocia mówiła o pięcioosobowej grupie, która miała jakiś tragiczny wypadek. Wszyscy mieli z tego powodu jakieś obrażenia.
 Najpopularniejsza dziewczyna w szkole nie chodzi. A jeden z trzech chłopaków będących w samochodzie, zginął.
 A teraz w drugą rocznicę kolejny uczestnik zdarzenia nie żyje. 
 Gwiazda naszego miasteczka Karol Bler. Najlepszy koszykarz  w naszym jedynym liceum. Imienia świętego Jonasza, do którego ja też już drugi rok chodzę.  
Znałam tego chłopaka z widzenia. Większość moich koleżanek się w nim kochała. Ale nie ja. Karol kompletnie nie był w moim typie. Po pierwsze blondyn, wolę brunetów. Pozatym zawsze wydawał mi się nudny. Umówiłam się z nim raz, by mi dziewczyny zazdrościły. Opowiadał tylko o piłce.  Odniosłam wrażenie że nic więcej go nie interesowało. Ludzie go jednak lubili. 
Zmarł w dość dziwnych okolicznościach. Choć policja jest przekonana że popełnił samobójstwo. Inna wersja jest taka że pod wpływem używek zemdlał na torach. Nikt nie zna prawdy. 
Wesoły, towarzyski chłopak nie miał powodów by odebrać sobie życie. A tu taka tragedia. Wszystko było nie tak.
Zdecydowałam się iść na pogrzeb. Wspierać koleżanki które  do niego wzdychały. Tragedia to tragedia. Trzeba wspierać ludzi. 
                                           ***
- Noro, czas iść.- Zawołała na mnie z dołu ciocia w dzień pogrzebu Karola.
Zeszłam bez słowa po schodach. 
Miałyśmy podobne, czarne sukienki, trochę poniżej kolan. Moja ciocia w swojej wyglądała dużo lepiej niż ja.
Ciocia Zofia jest prze piękną kobiet. Bardzo podobną do mojej mamy. W Końcu były siostrami. 
Mimo swojej czterdziestki wygląda zjawiskowo. Nadodatek jakby miała zaledwie trzydziestkę. Obie mamy brązowe, długie włosy, ale jej wydają się lśniące i jaśniejsze. Zazdroszczę jej tak pięknych włosów. Ale zawsze mi powtarza że mam dopiero szesnastkę, a ona w moim wieku też miała ciemniejsze włosy. Ciocia Zofia  mogła by uchodzić za moją starszą siostrę. Obie jesteśmy chude, i mamy zielone oczy, więc jesteśmy bardzo do siebie podobne. Mam nadzieję że jak dorosnę będę taka jak ona. Jest bardzo dobrą osobą, w końcu mnie przygarnęła. I bardzo się stara by niczego mi nie brakowało. Mindel jest nudnym miastem, ale zdołała się tu zaaklimatyzować. Nie miałam wyjścia. 
 Ciocia miała zawieść mnie i dziewczyny. Moja najlepsza przyjaciółka Tosia ma samochód, ale nie czuje się za pewnie za kółkiem. Żadna z całej naszej pozostałej trójki nie ma potrzeby posiadania prawa jazdy. Rodzice nas zazwyczaj podwiozą gdzie trzeba. Albo Tosia w okolicach miasta.
Pogrzeb jest jednak nieco dalej niż Tosia zazwyczaj jeździ. Jest w starej części Mindel. Gdzie rodzina Karola ma mauzoleum na starym cmentarzu. Są już tam pochowani jego pradziadek i dziadek. Na Pewno nikt by nawet nie pomyślał że ten osiemnastolatek spocznie tam jako następny. 
Kierowca pociągu na przesłuchaniu powiedział że Karol nie schodził z torów, mimo że na pewno słyszał dźwiękowy sygnał nadjeżdżającego pojazdu. Dopiero po rozmowie z ojcem chłopaka zmienił zeznania, że niby nie jest pewien. Czyli musiał zostać przekupiony. 
Raport został zmieniony na wypadek pod wpływem narkotyków. Tylko że nikt nie chciał uwierzyć że Karol brał. 
Rodzina Bleròw jest bardzo wpływowa. Są krewnymi gubernatora.
                         ****
Złożyliśmy się z przyjaciółkami na wieniec. Nie lubię pogrzebów, i sama myśl o tym co mnie czeka wywoływała smutek. Jednak obiecałam.
Dojechałyśmy dość szybko. Cała naszą piątka, łącznie z ciocią wyszłyśmy z auta. Na starym cmentarzu był tłum. Karol miał liczną rodzinę, przybyli też chyba wszyscy z miasteczka. Najwidoczniej społeczeństwo również uznało że to był wypadek.
Gdyby uznali że chciał się zabić, nie byłoby to chyba akceptowalne. 
Miałam swoje zdanie na ten temat, ale postanowiłam je zachować dla siebie . 
Szłyśmy z Tosią z wieńcem. Za nami Ali i Nela. Nasz pochód kończyła ciocia. Nela płakała. Lubiła Karola jak wszyscy. Ali już kilka razy mi mówiła że się w nim podkochuje, i jaki to on jest cudowny. Była więc bardzo smutna.
Ja nie płacze niemal w ogóle. Ostatni raz płakałam pięć lat temu, na pogrzebie mojego taty. Tata był chory na serce. Oszczędzał się, ale choroba wygrała i tata zmarł we śnie. Dostał zawału. Mama była długo przygnębiona, ale się pozbierała. Myślę że też ze względu na mnie. 
Mama mówiła że moje łzy są tak rzadko widoczne jak deszcz w jej rodzinnym mieście. Może miała rację. Na jej pogrzebie nie płakałam. Jej śmierć nie była takim szokiem. Choć nadal odczuwam brak mamy. 
Nagle tłum zebranych ucichł. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę nadjeżdżającej białej limuzyny. Tego koloru auto było tylko jedno w mieście. Należało do rodziny Danielle Karls.
          2
Z limuzyny wyszedł wysoki, postawny mężczyzna o ciemnych włosach. Kuzyn i pielęgniarz dziewczyny- Jacob. Ojciec Danielle jest często w delegacjach z powodu pracy. Jej matka umarła wydając ją na świat. Dziewczyna była w wieku Karola. Więc jest ode mnie starsza. Od dwóch lat była inwalidką z powodu wypadku w którym brała udział z Karolem i trojgiem innych nastolatków. Słyszałam że po tej tragedi ich drogi się rozeszły.
To była popularna grupa w szkole świętego Jonasz. Ta tragedii odbiła się naprawdę dużym echem w Mindel. To właśnie rocznica tamtego wypadku była obchodzona.
Dziewczyna była bardzo smutna. Miała zapłakane oczy. Widać było że kochała przyjaciela, mimo ostatnich dwóch lat. Postawny szatyn pomógł jej wejść na wózek, a potem go pchał w kierunku pogrzebu. Patrzyłyśmy z dziewczynami z zaciekawieniem. Wszyscy wiedzieli że Danielle wstydzi się swojego kalectwa, i rzadko kiedy wychodzi z domu. A tu taka niespodzianka.
W pewnym momencie ciocia zwróciła nam uwagę że to niegrzecznie się tak gapić, Poza Tym już przybył ksiądz. 
Zaczął się pogrzeb.
                                 3
Leżąca przed nami trumna była wypełniona kwiatami. Kościół znajdował się za daleko od tego zabytkowego cmentarza. Więc rodzina sobie zażyczyła by cała uroczystość odbyła się tutaj.
Zebrało się naprawdę liczne grono przyjaciół, krewnych i na pewno większość mieszkańców Mindel znająca, i chcące wesprzeć rodzinę. 
Patrzyłam po twarzach smutnych ludzi, stojąc obok Tosi.
Nagle w tłumie usłyszałam Krzyk. Ludzie się rozsuneli i ujżałam młodą dziewczynę która musiała się przewrócić
Miała straszne drgawki. Jej ciało potwornie się żucało i dygotało na trawie. Odziane w czarną sukienkę. Oczy się jej wywinęła w tył głowy. Widać było tylko białka. Przestraszyłam się. 
- Wezwijcie karetkę- ktoś krzyknął. Ktoś inny starał się przycisnąć dziewczynę by nie dygotała.
- Alina- usłyszałam nagle cichutki głosik obok siebie. To na wózku przysunęła się Danielle, w niewidomym momencie. I to ona powiedziała imię targanej drgawkami dziewczyny. 

Dalsza część już wkrótce! 😊

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czas rewanżu (10-12+ Epilog)

Do ocalenia cz. 1

Do ocalenia cz. 2

Niechciani goście cz. 2 - ostatnia